poniedziałek, 17 czerwca 2013

położne

http://poloznazpasja.blog.onet.pl/o-mnie/

"Fajny pomysł, żeby laiki mogły poczytać jak ważną i dobra robotę robimy jako położne:)))"

Jeśli kobieta rodziła z dobrą położną to wie jak ważna i potrzebna to praca, a co mam powiedzieć ja?...myślę, że każdemu z nas przydała by się lekcja empatii.

Ale od początku. Pierwszy poród zaczął mi się koło 18. Przez cały czas miałam bóle krzyżowe, bóg mi świadkiem że starałam się być dzielna...do rana. Rano rozwarcie dalej 2 cm i skurcze nieregularne. Cały czas mi mówili, że to jeszcze nie poród. Do tego w czasie tego "nie porodu" pielęgniarka położna i inne zbadały mnie. "o wpadłam chyba do głowy dziecka"(tu chichot pań) usłyszałam- jak się później okazało, dziecko miało zespół INKI, co objawia się tym, że kości czaszki jest nieco więcej niż normalnie, przez co główka jest bardziej miękka. Czy kobieta rodząca swoje pierwsze dziecko powinna coś takiego usłyszeć? Rano byłam już zmęczona bo nie spałam już od 24 godzin. Ból był potworny. Każdy ma inną tolerancję bólu i tylko moja teściowa twierdzi, że wszystkich na świecie boli tak samo. Około 13 chciałam już umrzeć. Jak lekarz wreszcie przyszedł do mnie i zobaczył, że naprawdę mam dość dostałam dolargan, zlecił również oksytocynę. Pielęgniarki podłączyły ją godzinę później. Po oksytocynie poszło piorunem ani się obejrzałam i miałam skurcze parte. Wołam do pielęgniarek, że już prę, a one że na pewno nie. Znów mówi mi się, że nie robię tego co robię. To jakiś obłęd. Wreszcie położna podchodzi do mnie i krzyczy "dziewczyny jest główka dzwońcie po pediatrę" Dziecko urodziło się zdrowe, krocze fachowo nacięte. Niby wszystko gra ale niesmak pozostał.
Za drugim razem trafiłam na salę porodową z rozwarciem 6 cm. Trochę chodziłam , ból był znowu nie do wytrzymania. Położna bada mnie i mówi, że został jeszcze tylko jakiś mały rąbek i żeby nie czekać na skurcze parte, tylko przeć od razu, to wszyscy pójdziemy szybciej do domu (dodam, że Pani kończyła dyżur a to była Wielkanoc). Zaufałam Pani, miałam dość bólu. W trakcie, Pani się pyta czy chronimy krocze -mówię: jak da rade to tak, jak uważa Pani, że trzeba kroić proszę kroić", znowu zdałam się na położną. W efekcie urodziłam zdrowe dziecko, niby wszystko ok. ale krocze pękło, dziecko było masywne...z czasem okazało się, że w wyniku silnego parcia, bez pomocy skurczy partych wynicowała mi się cewka moczowa, mam uszkodzone unerwienia zwieracza odbytu, krocze mam jak po wybuchu bomby, bo lekarz tak te rozdarcia pozszywał, że nie mogę chodzić na basen, czy nawet kąpać się w wannie, bo wlewa mi się woda i to sporo i jeszcze inne, o których wstyd mi tu pisać. Może i ta Pani poszła szybko do domu ale będę musiała z tym żyć całe życie. Myślałam o jeszcze dwójce dzieci, ale boję się tego co może się stać. Nie chcę chodzić w pieluszce...
Potem jeszcze na oddziale Pani nie chciała mi dać mleka w butelce dla syna...mówię, że nie mam pokarmu, pani naciska na moją pierś i mówi a to co...no własnie co to? To była jakaś wodnista ciecz. pierwsze dziecko karmiłam 8 miesięcy i wiem co to jest siara i jak wygląda mleko, tamtej wody mój syn nie chciał pić. Siara pojawiła mi się dopiero dwa dni po porodzie... Położne i każdy pracujący z ludźmi i dla ludzi powinni pamiętać, że książki i nauka sobie, a życie czasem sobie.

czwartek, 6 czerwca 2013

no i cisza....

...bo co tu mówić, gdy dopiero początek czerwca, a ja wykorzystałam już 60 dni L4 na dzieci...mój szef i koleżanki z pracy myślą, że chodzę sobie na wolne dla przyjemności. Bo to przecież wielka przyjemność wycierać w kółko zasmarkane nosy, inhalować, wymyślać podstępy, żeby wcisnąć leki i budzić się po 10 razy w nocy. Do tego wszystkiego globalne ocieplenie okazało się być globalnym zalaniem, zakomarzeniem i zaślimaczeniem. Urodziła bym w sumie jeszcze i dwójkę dzieci, tylko się boję, że jakiemuś lekarzowi będzie się mniej śpieszyło na porodówkę niż dziecku. A poza tym to chcę słońca i morza!

Jakiś czas temu oglądałam w pewnym programie śniadaniowym wywiad z panią, która w sposób "bez zbędnego owijania w bawełnę" opisała porób, to co po porodzie i to co z tym związane. Pytali się jej poco jej taki ekshibicjonizm- no jak to po co, ano po to, żeby ludzie wiedzieli w co się pakują. Wszyscy myślimy jak będzie pięknie, a potem gdzie się nie odwrócisz to dupa z tyłu. Siedzimy w tych swoich czterech ścianach i myślimy sobie coś ze mną nie tak, co mi nie wyszło, miało być tak super, a tu się okazuję, że jesteśmy ok. Tylko, że niektórzy wolą zachowywać pozory i udają, że białe jest czarne, a czarne jest białe, tylko po co?!
Przecież i tak cokolwiek na świecie się nie zdarzy to "wina Tuska" - Donaldzie dziękuję Ci że jesteś i że mogę zdjąć z moich barków te wszystkie winy i wrzucić je na Twoje zacne barki. Być może bez Ciebie musiała bym sobie coś zarzucić, a tak jesteś Ty i staję się lepsza :)